Reklama

Sylwetki

Boży cieśla

Ks. Ludwik Nikodem ofiarowuje Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II
kapliczkę z Jezusem Chrystusem Frasobliwym

Magdalena Pijewska/Niedziela

Ks. Ludwik Nikodem ofiarowuje Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II kapliczkę z Jezusem Chrystusem Frasobliwym

Ks. Ludwik Nikodem każdą wolną chwilę swojego 90-letniego życia poświęca na rzeźbienie w drewnie. Poprzez swój talent uwielbia Boga i ewangelizuje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Małe mieszkanie ks. Ludwika w Domu Księży Emerytów w Częstochowie jest zarazem miniwarsztatem stolarskim i galerią. Na ścianie – prace, które mają dla niego szczególne znaczenie. Bo większość dzieł – płaskorzeźby, krzyże, ażurowe ramki do obrazów – ozdabia kościoły i kaplice, a także domy prywatne, i to nie tylko w Polsce, ale także poza granicami naszego kraju. Oglądam niektóre z nich w albumie pt. „Panie! Racz przyjąć mój drewniany żywot”. Opatrzone są nie tylko komentarzem, ale również wspomnieniami – świadectwem głębokiej wiary, wyniesionej z domu rodzinnego, wyrażonej w jego pasji.

Klucz do nieba

Reklama

Wśród prac, z którymi ks. Ludwik się nie rozstał, jest niewielki obraz „Boże Dziecię”, namalowany przez Florenca Krogera, do którego wykonał swoją pierwszą ramkę podczas wakacji 1951 r. Obraz ten, jak mówi ks. Ludwik, wędrował z nim wszędzie. Miał go w seminarium, na wszystkich parafiach: w Miedźnie, Sosnowcu, Częstochowie i Bąkowej Górze, a także przez 27 lat u sióstr antoninek w Wieluniu, gdzie był kapelanem, czy wreszcie w Domu Księży Emerytów w Częstochowie, w którym mieszka od 14 lat. Ks. Ludwik sięga po następne swoje dzieło – drewniany złocony klucz. – Wyobraźmy sobie, że taki jest klucz do nieba – wskazuje. – Otrzymuje go każdy w sakramencie chrztu św. Ale sam klucz nie wystarcza. Należy jeszcze odszukać drogę i drzwi, a są nimi przykazania Boże i kościelne oraz inne sakramenty. Należy również nauczyć się otwierać poprzez pełnienie dobrych uczynków. Najważniejsze – by tego klucza nie zgubić i całym sercem zaufać Bożemu Miłosierdziu. Zawiesza głos... – W mojej pamięci wciąż żywy jest obraz chrztu, którego udzieliłem ponad pół wieku temu, pewnej zimowej nocy, 4-letniej dziewczynce, którą rodzice wieźli do lekarza. Na moje pytanie, czy chce być ochrzczona, płaczliwym głosem odpowiedziała: – Chcę, chcę. Odjechali szybko, ale dziecko w drodze do lekarza zmarło. Wprawdzie był to rzadki przypadek, ale był przypomnieniem dla innych o ich rodzicielskich obowiązkach. A ja zdobyłem drugiego Anioła Stróża, bo chrzest zapewnił tej dziewczynce szczęście wieczne. Setki razy w trudniejszych chwilach życia prosiłem ją o pomoc i odczuwałem wyraźnie jej wstawiennictwo – mówi wzruszony ks. Ludwik. Spoglądam na chrzcielnicę, o ciekawej kompozycji, i zamieszczone na niej daty: 966 i 1966. – To pamiątka 1000-lecia Chrztu Polski – tłumaczy ks. Ludwik. – Choć korzeń tej chrzcielnicy, z którego jest zrobiona, jest o wiele starszy. Ta praca wykonana jest z dębu – najciekawszego polskiego drzewa. Dlaczego takie ciemne drewno? Dąb, kiedy poleży w wodzie, nie niszczeje, ale przeciwnie – nabiera siły, twardnieje. Z kolei korzenie tego drzewa, kiedy się spotkają, zrastają się z sobą. Drzewo to umie się też bronić. A ta kula, którą wykorzystałem, powstała w miejscu uszkodzenia – wyjaśnia ks. Ludwik. Zamyśliłam się, bo gdy patrzy się na to dzieło, można zachwycić się nie tylko techniką wykonania, ale też symboliką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyciągnięta ręka Boga

Na stole, przy którym pracuje ks. Nikodem, leżą wystrugane przez niego kapliczki, w których umieszcza figurki Pana Jezusa Miłosiernego. Zrobił ich i rozdał ok. 200. – To nie przypadek, że ostatnie siły i zdrowie oddałem, aby uczcić niezgłębione i niepojęte Boże Miłosierdzie. Przecież to znak, który Opatrzność Boża przekazała nam, wkraczającym w nowe tysiąclecie. Miłosierdzie Boże istnieje od początków wieków, tylko ludzie o nim zapomnieli. I teraz Stwórca nam o nim przypomina: „Jestem Bogiem Miłosiernym. To najważniejszy przymiot mojej boskości. To wyciągnięta moja ręka ku zagubionej ludzkości” – tłumaczy. Ostatnia duża praca ks. Ludwika i, jak mówi, jedna z trudniejszych, to obraz Pana Jezusa Miłosiernego zrobiony w intarsji, czyli z wykorzystaniem różnych gatunków drzew, ozdobiony piękną ramą. Swoimi ramami ks. Ludwik oprawił także obraz Matki Bożej Miłosierdzia, s. Faustyny Kowalskiej, a także wykonał kilka większych i ok. 30 mniejszych ramek do obrazu Bożego Miłosierdzia.

Cichy z Nazaretu opiekunem

Bogaty jest dorobek artystyczny ks. Ludwika. Sam dziwi się, że tych prac tyle się uzbierało. Do najważniejszych z nich z pewnością trzeba zaliczyć drogę krzyżową, ozdoby krzyża i tabernakulum, wykonane na prośbę abp. Stanisława Nowaka, poprzedniego metropolity częstochowskiego, do kaplicy w Domu Rekolekcyjnym „Święta Puszcza” w Olsztynie k. Częstochowy, a także wystrój wokół tabernakulum w kaplicy sióstr antoninek w Mirkowie. Dla Jana Pawła II wykonał szopkę krakowską, którą wręczył Ojcu Świętemu na Jasnej Górze, w czasie jego pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r. Pontyfikat Papieża ks. Nikodem uczcił przygotowaniem ramek i płaskorzeźb ukazujących charyzmaty Wielkiego Polaka. Z tych prac powstała wystawa prezentowana w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie. Piękne ramy ozdobiły również ulubione obrazy – Matki Bożej Częstochowskiej, Matki Bożej Nieustającej Pomocy czy jego patrona – św. Józefa. Ks. Ludwik nazywa go wielkim świętym Cichym, którego wstawiennictwa codziennie przyzywał, gdy szukał inspiracji do swoich prac. Dziękował mu i polecał jego opiece wszystkich przyjaciół jak on zakochanych w drewnie. I cieszył się każdą swoją pracą, którą mógł uwielbić Boga, ewangelizować mających problemy z wiarą i podnosić na duchu wątpiących. Całował każdą wyrzeźbioną główkę Chrystusa potrzebną do krzyża. I ta radość była dla niego największą nagrodą.

Kolory drewnianego życia

Ks. Ludwik w swojej pamięci zachował wiele obrazów ze swojego życia. Miały one różne barwy – białe, czarne, różowe. – Gdyby jakiś malarz chciał je namalować, miałby z tym ogromne trudności, bo ciężko byłoby oddać to, co przeżyłem – mówi ks. Ludwik . Do tych białych zalicza dzieciństwo w Sokolnikach k. Wielunia. Ciepło wspomina dom, szkołę, kościół i pracę z ojcem, który znał się na stolarce i umiał zrobić wszystko, co potrzebne w gospodarstwie. Czarne kartki życiorysu zaczynają się wraz z wybuchem wojny, rozłąką z rodziną i ciężką pracą w niemieckim obozie pracy pod Poznaniem. Do dziś pamięta głód, tęsknotę za rodzicami i łzy na pryczy w baraku, kiedy w nocy rozgniatał na swoim ciele pluskwy. Była też czarna kartka w „czasach stalinowskich”, jak je określa. Tuż po święceniach kapłańskich rozgrzeszył przed śmiercią swojego przyjaciela Julka, żołnierza Armii Krajowej. Bardzo przeżył jego pogrzeb. – Gdy patrzyłem na trumnę przyjaciela, nie mogłem powiedzieć tego, co dyktowało mi serce. Nie mogłem powiedzieć, że żegnamy bohatera, który został umęczony za wiarę i Ojczyznę, i to przez swoich rodaków – wspomina. Był też czas różowych stron życia. W pamięci ks. Ludwika odżywa rok 1945 – Msza św. w Sokolnikach i widok drewnianej monstrancji zrobionej przez właściciela tartaku, bo wszystko spłonęło wraz z kościołem w pierwszych dniach wojny. – Ta monstrancja była ozłocona bogatszym kruszcem niż złoto. Bo na jej widok wyrwał się z piersi wiernych jeden wielki szloch – mówi. Z uśmiechem wspomina karmienie dzieci swojej podopiecznej – bocianicy na czubku topoli rosnącej przy plebanii parafii Opatrzności Bożej w Częstochowie. – Życie ludzkie jest bardzo podobne do drzewa – kończy swoją opowieść ks. Ludwik – raz padają na nie promienie słońca, innym razem dotykają je burze. Ważne, żeby to drzewo odpowiednio pielęgnować, aby rodziło dobre owoce. Skromne, pełne pokory i pracowitości życie ks. Ludwika Nikodema z pewnością zrodziło ich wiele.

Podziel się:

Oceń:

2016-05-11 08:32

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Ks. Stefan Niedzielak i jego parafia

Ks. Stefan Niedzielak prezentuje bp. Władysławowi Miziołkowi odnowioną
kaplicę Loretańską (lata 60.)

Grzegorz Boguszewski

Ks. Stefan Niedzielak prezentuje bp. Władysławowi Miziołkowi odnowioną kaplicę Loretańską (lata 60.)

Więcej ...

Jubileusz 2025: Relikwie Jana Marii Vianneya i Jana Eudesa we francuskim kościele w Rzymie

2025-07-11 08:44

Vatican Media

Młodzi, którzy przybędą do Rzymu na Jubileusz Młodzieży będą się mogli pomodlić przed relikwiami św. Jana Marii Vianneya i św. Jana Eudesa. Zostały one sprowadzone do kościoła św. Ludwika, nieopodal Panteonu. Pozostaną tam do 8 września. Okazją jest oczywiście Rok Święty, a także stulecie kanonizacji obu francuskich świętych, o których Pius XI powiedział, że potrafili łączyć niezwykłą świętość życia ze zdumiewającą skutecznością apostolstwa.

Więcej ...

Kardynał Bechara Raï: państwa muszą zmienić perspektywę

2025-07-11 16:01
Kardynał Bechara Raï

KAI

Kardynał Bechara Raï

- Model libański obejmuje wartości chrześcijańskie i muzułmańskie, dlatego możliwe jest pokojowe współżycie. Chcemy, by tak pozostało i aby wszyscy Libańczycy, chrześcijanie i muzułmanie, pozostali w kraju. To samo dotyczy Syrii i Iraku. Chcemy, aby chrześcijanie i muzułmanie pozostali, bo wspólne życie prowadzi do umiarkowanego islamu. Jeśli wszyscy wyjadą - kto będzie rządził Syrią, Irakiem, Egiptem? Tego nikt nie wie - mówi Kardynał Bechara.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

W Kościele nikt nie jest sam

Wiara

W Kościele nikt nie jest sam

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Wiadomości

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Z medalikiem św. Benedykta w życie

Święci i błogosławieni

Z medalikiem św. Benedykta w życie

Święty, który uprawiał Europę

Święci i błogosławieni

Święty, który uprawiał Europę

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Watykan: zmiany w nuncjaturach, w tym w Warszawie

Kościół

Watykan: zmiany w nuncjaturach, w tym w Warszawie

Dziewczynka, która przebaczyła swemu zabójcy

Święci i błogosławieni

Dziewczynka, która przebaczyła swemu zabójcy

Zmarł bp Władysław Bobowski

Kościół

Zmarł bp Władysław Bobowski

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką