Reklama

Niedziela Łódzka

Mama i tata do zadań specjalnych

W rodzinnym gronie świętują małe i duże wydarzenia

Archiwum rodzinne

W rodzinnym gronie świętują małe i duże wydarzenia

Mówią, że spłacają dług wdzięczności. Bogusława i Jan Dąbrowscy. Duet do zadań specjalnych. Od 20 lat są rodzicami zastępczymi, od 9 lat prowadzą Rodzinny Dom Dziecka w Lubczynie działający w ramach łódzkiej Fundacji Happy Kids. Obecnie przebywa w nim dziewięcioro dzieci, w tym czworo niepełnosprawnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze „zastępcze dziecko” (3,5-letnia Ania*). Trafia do nich zaniedbana, chora na zapalenie płuc, z niedorozwojem paluszków. – Nie wiedziała, jak się nazywa, na siebie mówiła „Ja”, bo nikt do niej nie mówił po imieniu. Zachowywała się jak zwierzątko, wszystkiego się bała. Wszystkiego po kolei musieliśmy ją nauczyć – wspomina Bogusława Dąbrowska. – To było dla nas olbrzymie wyzwanie, ale doszliśmy do wniosku, że to dziecko, którego chcemy i któremu pomożemy. I tak zrobiliśmy – dodaje. Po 4 latach pobytu w rodzinie zastępczej trafiła wraz z młodszym bratem do adopcji.

Karol i Konrad – bliźniacy z syndromem FAS. Ich mama nie tylko piła w ciąży, ale alkohol był jej głównym pożywieniem. Urodziła w domu w stanie upojenia alkoholowego, nigdy nie będąc u lekarza. Sąsiadka zastała ją z nieodciętą pępowiną, jedno dziecko kwiliło na tapczanie, a drugie pomiędzy tapczanem a ścianą. 11-letni Michał, który nie umie czytać, w ogóle nie zna liter. Mocno wycofany, z niedosłuchem. Jego kompleksy tak się nawarstwiły, że zamknął się w sobie i nie chciał chodzić do szkoły. Dziś nie tylko super czyta, ale też jest przesympatycznym nastolatkiem, który tańczy hip hop i marzy, by zostać fryzjerem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rodzinny dom

Szansą na nowe życie dla tych dzieci jest rodzina. Ktoś, kto przyjmie ich z wyrozumiałością takimi, jacy są. Pozwoli doświadczyć ciepła, zapewni poczucie bezpieczeństwa, pokaże, jak mogą wyglądać dobre relacje między ludźmi. – Przede wszystkim my jesteśmy cały czas. Jak wysiadają z autobusu i czuć jakiś kuszący zapach, dzieci mówią: „Mam nadzieję, że to w moim domu” – opowiada zawodowa mama. Jej mąż Jan dodaje: – Mieliśmy też z nimi rozmowę o tym, że nie trafili do „jakiegoś” domu, ale do „swojego” domu. Że ten dom nie jest ani mój, ani cioci, ale „nasz wspólny”.

Dziewięcioro dzieci to nie lada wyzwanie. Jak znaleźć czas dla każdego? – Często przygotowujemy wspólnie posiłki. Sam lubię pichcić i chłopców też do tego wciągnęliśmy. Raz w tygodniu robimy pizzę. Każdy bierze w tym udział: jeden kroi pieczarki, drugi smaży, ktoś robi sos, ktoś inny wałkuje ciasto – wyjaśnia Jan.

Reklama

Chłopcy uwielbiają też prace na podwórku, w warsztacie. Działka, która na początku wydawała się dość duża, z biegiem lat się skurczyła. Drzewka, trampolina, namiot, basen, siatka do gry, stół do ping ponga. Wszystko, czego potrzeba, żeby się wyszaleć na świeżym powietrzu.

Wiosną tego roku Dąbrowscy kupili folię i zakładają ogródek. – Chcemy pokazać dzieciom, że warzywa i owoce nie biorą się znikąd – tłumaczą.

Blaski i cienie wychowania

Każde z tych miejsc wspólnego działania to też ich sposób na wychowanie. 2,5 roku temu trafili do nich bracia sprawiający problemy wychowawcze. Napiętnowani przez środowisko, poddali się opinii, jaka o nich krążyła, nie starali się z tym walczyć. – Postanowiliśmy najpierw popracować nad relacjami, pokazać im, że ich szanujemy, że są dla nas ważni. Chcieliśmy im pokazać ich wartość i mocne strony. Nie radzili sobie wtedy w szkole, dlatego postanowiliśmy poszukać tego gdzie indziej – opowiada Bogusława.

Szybko okazało się, że jeden z braci ma smykałkę do samochodów, inny świetnie piecze czy gotuje. Choć początkowo chłopcy nie potrafili przyjmować pochwał, z czasem nabrali zaufania do przybranych rodziców i wiary we własne możliwości. Czy to oznacza, że dziś wszystko jest już super? – Zdarzają się różne wpadki, zwłaszcza w szkole, bo to trudne dla nich środowisko. Ale w domu? Mam z nimi super więź – dodaje przybrana mama.

Wychowanie własnych dzieci to już niełatwa rzecz. A wychowywanie dzieci, które zostały poranione i skrzywdzone, zazwyczaj przez osoby dorosłe, to prawdziwe wyzwanie. Jak się w tym odnaleźć? – Trzeba być bardzo cierpliwym i rozumieć te schematy działań. Właśnie dlatego mamy potrzebę ciągłych szkoleń z zakresu psychologii, wychowania, zdobywania nowych wiadomości – tłumaczy, podkreślając, że ważne jest również szukać pomocy u innych. – Nie jestem omegą, nie jest powiedziane, że wiem wszystko i daję sobie prawo do tego. Duże wsparcie i pomoc specjalistyczną otrzymujemy również ze strony Fundacji Happy Kids – zarówno w procesie wychowania dzieci, jak i współpracy z urzędami. Oni są dla nas i naszych dzieci jak rodzina. Zawsze mogę do nich zadzwonić, poradzić się – dodaje.

Reklama

Cud narodzin

Jak to się stało, że ona – pracująca w banku i on – pracujący na poczcie, szczęśliwi rodzice Artura, zdecydowali się zaryzykować i podjęli wyzwanie opieki nad dziećmi pozbawionymi swojego domu? – Naszemu 6-letniemu synowi, który był jedynakiem, pewnego razu wpadła do ręki gazeta opisująca historie dzieci czekających na adopcję. Przyszedł do nas i zaczął ważną rozmowę, że on chciałby mieć rodzeństwo – mówią.

To jednak nie było proste. W przypadku pani Bogusławy, która w młodości przeszła operację ginekologiczną, już pierwsza ciąża, zagrożona i z powikłaniami, była cudem. – Nawet nie podejmowałam kolej próby. Byłam szczęśliwa, że w ogóle przeżyłam, że syn się urodził zdrowy. Ale tamta rozmowa coś zmieniła. Zaczęliśmy o tym rozmawiać i doszliśmy do wniosku, że to Bóg zdecyduje czy pozwoli nam po raz kolejny przeżyć macierzyństwo i ojcostwo – wspomina.

Po 2 latach ginekolog zlecił badania, które potwierdziły, że nie ma szans na kolejną ciążę. – Pamiętam, że jechaliśmy całą drogę ze szpitala do domu, ok. 70 km, i nie rozmawialiśmy ze sobą w ogóle. Ale właśnie wtedy oboje zgodnie podjęliśmy decyzję, że będziemy adoptować dziecko.

Zgłosili się do ośrodka. Diagnozy, badania, testy, szkolenia. Dwa miesiące później okazało się, że pani Bogusława jest w ciąży, która nie miała prawa się zdarzyć. – Ginekolog postawił sprawę jasno – zostawił 1 proc. szans na cud. Dzisiaj ten cud ma 18 lat – mówią, kryjąc wzruszenie, gdy na nowo przeżywają tamte wydarzenia.

Pomimo ciąży nie zrezygnowali z bycia rodzicami zastępczymi. Ania trafiła do nich, gdy ich własną córkę od narodzin dzieliły jeszcze 2 miesiące. – Stwierdziliśmy, że skoro powiedzieliśmy A, to mówimy też B. Jakoś tak byłam spokojna o to, że wszystko dobrze się skończy. Chcieliśmy spłacić ten dług Panu Bogu, zostając rodziną zastępczą – wyjaśniają z prostotą.

* Imiona dzieci zostały zmienione.

Podziel się:

Oceń:

2019-05-28 13:40

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Spoglądamy w przyszłość z nadzieją

Karol Porwich/Niedziela

– My nie polonizujemy dzieci, ale przygotowujemy je do powrotu do ojczyzny, tak żeby w systemie ukraińskim poradziły sobie w życiu czy dalszej edukacji – mówi ks. Marek Bator, dyrektor Caritas Archidiecezji Częstochowskiej.

Więcej ...

Papież: nie brakuje psów i kotów, ale nie mamy dzieci

2024-05-10 12:51

PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Jakiej przyszłości możemy się spodziewać, skoro największy dochód przynosi dziś przemysł zbrojeniowy i antykoncepcja? - powiedział Papież na stanach generalnych o dzietności we Włoszech. Jak przypomniał, kiedyś wydawało się, iż problemem naszego świata jest zbyt wysoka liczba dzieci. Tymczasem prawdziwy problem stanowi nasz egoizm. Gromadzimy coraz więcej rzeczy, nie brakuje psów i kotów, ale nie ma mamy dzieci, nie mamy przyszłości - dodał Franciszek.

Więcej ...

Prezydent Ukrainy podziękował biskupom UKGK i PKU za wspieranie Ukraińców na froncie i w codzienności

2024-05-10 17:22
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski

PAP/Viktor Kovalchuk

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski

Z okazji Świąt Wielkanocnych prezydent Wołodymyr Zełenski spotkał się z przedstawicielami biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) i Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU). Spotkanie odbyło się w kijowskim Soborze Sofijskim. Z tej okazji biskupi Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego odmówili modlitwę wielkanocną z pieśnią "Chrystus Zmartwychwstał" w świątyni Mądrości Bożej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Panie, proszę o łaskę, aby Twoje wartości mogły być...

Wiara

Panie, proszę o łaskę, aby Twoje wartości mogły być...

Nauczyciel życia duchowego

Święci i błogosławieni

Nauczyciel życia duchowego

#PodcastUmajony (odcinek 10.): O rany!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 10.): O rany!

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Wiadomości

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli