Reklama

Głos z Torunia

Przygoda z autorytetem w tle

Przepis na szczęśliwe małżeństwo

Niedziela toruńska 39/2020, str. IV

W gronie animatorów Spotkań Małżeńskich w kaplicy Sióstr Karmelitanek w Łasinie

Archiwum rodziny Haliny i Janusza Mazurków

W gronie animatorów Spotkań Małżeńskich w kaplicy Sióstr Karmelitanek w Łasinie

Z pewnością wielu naszych czytelników uczestniczyło w uroczystości odznaczenia krzyżem papieskim Haliny i Janusza Mazurków. Kim są i dlaczego można na nich patrzeć i słuchać ich godzinami?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Renata Czerwińska: Pochodzą Państwo z Krosna. Jak to się stało, że zamieszkali Państwo w Toruniu?

Janusz Mazurek: To długa historia, pełna napięć i zwrotów akcji. W skrócie: Halinka jeszcze w liceum pokazała mi pewnego jesiennego wieczoru część gwiazdozbioru Oriona. Co może zrobić zakochany chłopak w takiej chwili? Zainteresowałem się astronomią i zapisałem do krośnieńskiego koła Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii, poszedłem jednak na studia politechniczne na wydział elektroniki. Z połączenia wykształcenia i zainteresowań wyszła dziedzina zwana radioastronomią. Bożym zrządzeniem pojawił się etat w Centrum Astronomii w Toruniu, a Halinka jako lekarz mogła znaleźć zatrudnienie prawie wszędzie. Tym sposobem pod koniec 1973 r. pojawiliśmy się w Toruniu daleko od rodziny i rodzinnych wzgórz.

Przez lata dzielili się Państwo swoją pasją – przygotowywaniem młodych do małżeństwa w ramach Wieczorów dla Zakochanych czy też posługą w ramach Spotkań Małżeńskich. Jak to się zaczęło?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Halina Mazurek: W czerwcu 1990 r. przyjaciele zaprosili nas jako uczestników na rekolekcje Spotkań Małżeńskich. Później zostaliśmy poproszeni o włączenie się do pomocy przy prowadzeniu tych spotkań w ośrodku toruńskim. Jako że spodobała się nam idea i metoda, włączyliśmy się z radością. W 2000 r. zostaliśmy liderami toruńskiego ośrodka.

Czy mogą Państwo podzielić się owocami tych warsztatów?

H.M.: Prowadząc Spotkania Małżeńskie, rzadko mamy wiadomości zwrotne od uczestników. Uczymy ich metody, dzięki której mogą spróbować budować szczęście w ich małżeństwie. Z tą wiedzą jadą do domów i kontakt się najczęściej urywa. Część z nich przyjeżdża na spotkania pogłębiające i są dla nas radością, bo zaczęli trudną drogę do siebie. Utrzymujemy kontakty z wieloma uczestnikami Wieczorów dla Zakochanych, których traktujemy jako nasze „wieczorowe dzieci” i z radością obserwujemy ich wzrastanie. Zdarzają się jednak małżeństwa, które nie wytrzymują próby czasu. Prowadząc Wieczory dla Zakochanych, obserwujemy, że jeszcze podczas ich trwania jedna na dziesięć para zakochanych rezygnuje ze wspólnej drogi i to także uważamy za swoisty sukces, bo lepiej przed ślubem niż po nim.

Reklama

A jaki jest Państwa przepis na szczęśliwe małżeństwo i rodzinę?


J.M.: Staramy się dużo rozmawiać ze sobą, z naszymi córkami, zięciami i wnukami. Rozmawiać o wszystkim; o naszych uczuciach, o drobnych sprawach, jak i o poważnych decyzjach, nie narzucając swoich rozwiązań, a raczej starając się wysłuchiwać, zrozumieć i podzielić się sobą. Widzimy, że im mniej dialogu, tym bardziej kondycja naszej rodziny staje się gorsza.
H.M.: Ważną umiejętnością w przepisie na szczęśliwe małżeństwo jest także sztuka przebaczania. Jedność to kluczowa sprawa i wcale nie łatwa – przynajmniej w naszym małżeństwie. Bardzo się różnimy temperamentami, podejściem do świata, sposobem rozwiązywania codziennych trudności itp. Jesteśmy przekonani, że bez formacji w ruchu Domowego Kościoła i zasad ruchu Spotkań Małżeńskich trudno byłoby nie tylko o tę jedność dbać, ale ją w ogóle utrzymać.

Jak dzieci odbierały Państwa zaangażowania? Czy też poszły w Państwa ślady?

H.M.: Wyrośliśmy z ruchu Domowego Kościoła, który w swoim założeniu przez formację małżeństw formuje również rodziny. Córki brały z nami udział chociażby w rekolekcjach wakacyjnych czy w modlitwie rodzinnej – było to zawsze spontaniczne i niewymuszone. Tak budowana jedność z naszymi dziećmi zaowocowała ich otwartością na wspólne dzieła, na przykład przez wiele lat, kiedy jasełka w Toruniu grane były tylko w klasztorze Ojców Redemptorystów, wystawialiśmy je wraz z naszymi dziećmi. A gdy dziewczęta zaczęły mieć swoje zadania, same zaprosiły nas do pomocy w ich realizacji i tym sposobem jeździliśmy na organizowane przez nie obozy harcerskie. Dziś nasze córki, idąc różnymi drogami i różnymi sposobami, realizują potrzebę służenia człowiekowi.

Państwo też się z harcerstwa wywodzą. Czy ta formacja pomaga w życiu rodzinnym?

J.M.: Znakomicie. Zwłaszcza, że jestem jedynakiem, który mógł być bardzo rozpuszczony. Harcerstwo dało mi pierwszy szlif do służby ludziom. Byli z nim związani moi Rodzice, szczególnie Tato, który był harcerzem już w 1912 r. Z Halinką poznaliśmy się w piątej klasie szkoły podstawowej i po 14 latach mojego krążenia wokół niej wzięliśmy ślub. Poznaliśmy się lepiej przy okazji rożnych akcji harcerskich i wyjazdów obozowych. W liceum oboje dosłużyliśmy się pierwszych stopni instruktorskich. Chodziliśmy do jednego liceum, a więc byliśmy w jednym szczepie drużyn harcerskich. Halinka była szczepową, a ja jej zastępcą. Było to dobre przygotowanie na trudne dni życia małżeńskiego i na wspólne branie odpowiedzialności za zadania, które stawiał przed nami Pan Bóg.

Są Państwo oblatami Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela i nazwali to wezwaniem do niewiarygodnych dzieł. Proszę powiedzieć coś więcej.

J.M.: Współpraca ze zgromadzeniem jest bardzo ważnym rozdziałem naszego życia, podobnie jak formacja według wskazań św. Alfonsa Liguoriego. Jeśli zaś chodzi o niewiarygodne dzieła, to w pierwszej kolejności według chronologii był nasz udział w uruchamianiu Radia Maryja. Dzisiaj jesteśmy do niego przyzwyczajeni, gdy jednak wrócimy do początków, to przypominamy sobie, jak to właśnie wydawało się nam niewiarygodne i fascynujące. Jestem z wykształcenia elektronikiem, a więc bardzo trudną wydawała mi się strona techniczna, a Pan Bóg pozwolił mi brać udział w uruchomieniu pierwszego studia, byłem pierwszym, który siadł za konsoletą. Równie niewiarygodne wydawało się nam oddziaływanie tej rozgłośni na ludzi w tamtych czasach. Gdy uruchomiliśmy nadajnik i pierwszy raz nadaliśmy w eter „Tu katolicki głos w twoim domu”, powiadomiona o tym żonka popłakała się. Takich niewiarygodnych dzieł związanych z Rodziną Radia Maryja jest więcej, że wspomnę choćby pielgrzymki do Ojca Świętego Jana Pawła II. Na jednej z nich podczas Mszy św. na pl. św. Piotra w Rzymie podchodziliśmy w procesji z darami do naszego ukochanego Papieża. Niewiarygodnym dziełem z nieco nowszych czasów jest chociażby dopuszczenie mnie do posługi akolity w Kościele.

Bóg stawia ciągle przed Państwem nowe wyzwania. Jakie zadania widzą Państwo przed sobą teraz?

Zostawiamy to Panu Bogu. On najlepiej wie, gdzie jeszcze można nas posłać.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2020-09-23 09:47

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Krzesło dla Pana Boga

Państwo Ewa i Jerzy Józefczykowie są małżeństwem od 37 lat

Grzegorz Kryszczuk

Państwo Ewa i Jerzy Józefczykowie są małżeństwem od 37 lat

Ewa i Jerzy Józefczykowie w tym roku obchodzą 37. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa. Od początku posługują w Domowym Kościele. Kilkanaście dni temu ich syn, Marcin, przyjął święcenia kapłańskie. Dzielą się z nami receptą na szczęśliwe małżeństwo i opowiadają o krzesełku dla Pana Boga. Poznajcie kolejnych „Bohaterów w obrączkach”.

Więcej ...

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Więcej ...

Rozważania bp. A. Przybylskiego: w Kościele spotykamy się ze Zmartwychwstałym pod postacią Chleba i Wina

2024-03-29 14:17

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Wiara

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Kościół

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Wiara

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Wiara

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Kościół

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...