Słowo „hospicjum” z języka łacińskiego oznacza serdeczne przyjęcie kogoś w gościnę. – Hospicjum jest takim miejscem, gdzie przyjmujemy w gościnę człowieka, który jest u kresu sił. Widzimy w chorym Chrystusa, który jest w potrzebie, i chcemy być Weronikami i Szymonami na drodze krzyżowej jego życia. Jako ludzie wierzący w Chrystusa, który zwyciężył śmierć, patrzymy na hospicjum przez pryzmat wiary – mówi ks. Andrzej Juźko. Jednak hospicjum to nie tylko miejsce dla nieuleczalnie chorych, lecz cały program pomocy pacjentom oraz ich rodzinom. Zarówno w budynkach hospicyjnych, jak i w domach podopiecznych, niesiona jest profesjonalna pomoc przez zespół hospicyjny (lekarzy, pielęgniarki, kapelanów, psychologów oraz wolontariuszy) w zakresie potrzeb fizycznych, psychicznych, duchowych oraz społecznych.
Bezpieczne schronienie
Reklama
Lubartowskie hospicjum, jak zapewniają pracownicy, w tym kierownik Jerzy Zbiciak, to przestrzeń, która umożliwia dobre życie mimo zmagań z przewlekłą i nieuleczalną chorobą. Informacja o zakończeniu leczenia przyczynowego jest trudna, tak dla chorego, jak i jego najbliższych. Czasami uderza tak mocno, że traktuje się ją jak wyrok. A przecież w parze zawsze idzie leczenie objawowe i troska o jakość życia. Pomoc w hospicjum nie ogranicza się do tego, co medyczne, choć to właśnie zaspokojenie potrzeb fizjologicznych i troska o uśmierzenie bólu są podstawą do sprawowania całościowej opieki nad chorym. W hospicjum pacjent to nie tylko jego ciało; istotne są jego emocje, o których może porozmawiać z psychologiem; wiara, którą wspiera ksiądz; poczucie bezpieczeństwa i bycia kochanym, o co dba cały personel i wolontariusze. – To wszystko tworzy dom: profesjonalny, przygotowany do walki z bólem, gotowy na nagłe sytuacje, a przez to czasem nawet bezpieczniejszy niż dom rodzinny chorego – podkreślają. – Po prostu kochamy, dlatego jesteśmy przy chorym. A kiedy przychodzi godzina, zapalamy przy gasnącym życiu gromnicę i modlitwą towarzyszymy w przechodzeniu do Pana na drugą stronę życia – mówi ks. Andrzej Juźko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trudne historie
Śmierć jest nieodłącznym towarzyszem życia. Przychodzi nagle i niespodziewanie. W takim momencie poproszenie o pomoc może być aktem miłości. Powierzenie osoby chorej opiece zespołu hospicyjnego może stać się znakiem takiej miłości, prawdziwej troski o godność człowieka i o to, by najtrudniejsze momenty w jego chorobie, a także i sam moment jego odejścia, były wyjątkowym doświadczeniem bliskości Boga i pokoju serca. Przez niemal dwie dekady działania hospicjum pracownicy i wolontariusze towarzyszyli w pokonaniu bramy śmierci ok. czterem tysiącom osób. Pamiętają wiele historii. Damian miał 26 lat, kiedy trafił do hospicjum w bardzo ciężkim stanie. – Taki wiek to nie pora na umieranie. Poznałem go półtora roku wcześniej, kiedy w kancelarii parafialnej załatwiał formalności związane ze ślubem. Miał wiele planów na przyszłość, chciał zarobić na wesele i na rodzinę. Nagle przyszedł dzień, w którym podczas pracy stracił przytomność. Pogotowie, szpital, badania i wyrok: glejak mózgu. Pieniądze z trudem gromadzone na ślub szybko poszły na ratowanie zdrowia i życia. Niestety, zdrowie nie wróciło, śmierć zaczęła zaglądać mu w oczy. Życie tego młodego człowieka skończyło się w pewną słoneczną sobotę. Dokładnie w dzień zaplanowanego ślubu – dzieli się ks. Andrzej Juźko.
Dzieło miłosierdzia
Reklama
Historia ruchu hospicyjnego w Polsce sięga połowy lat 70. XX wieku. Sama idea takiego modelu opieki powstała w Wielkiej Brytanii i za sprawą Haliny Bortnowskiej została przeniesiona na nasz grunt najpierw do Krakowa – Nowej Huty. Pierwsze hospicja powstały jako dzieła Kościoła (parafii lub zakonów). Szczególny rozwój opieki paliatywnej przypadł na przełom wieków, kiedy pierwsi lekarze zyskiwali odpowiednie specjalizacje. Lubartowskie Hospicjum św. Anny oficjalnie powstało w 2007 r. z inicjatywy ks. prał. Andrzeja Tokarzewskiego, jednak już dwa lata wcześniej rozpoczęły się działania zmierzające do powołania stowarzyszenia i rozpoczęcia konkretnej służby na rzecz chorych i ich rodzin. W 2005 r. ceniony duszpasterz napisał: – „Kierując się dobrem mieszkańców naszego miasta, pragniemy założyć Hospicjum św. Anny w Lubartowie. W czasach współczesnych jako wierzący powinniśmy zainteresować się losami ludzi, których choroba jest nieuleczalna, aby w godziwych warunkach przeżywali ostatnie chwile swojego życia. Szpitale często tylko leczą, a my pragniemy, aby pomóc ludziom, którzy cierpią i dlatego tak potrzebne jest hospicjum w naszym mieście”. Wkrótce parafia św. Anny przekazała plac i rozpoczęła się budowa tak potrzebnego w mieście i regionie dzieła. W lipcu 2007 r. abp Józef Życiński poświęcił nową placówkę, a w listopadzie – po załatwieniu wszystkich wymagań związanych z kontraktem z NFZ – hospicjum przyjęło pierwszego pacjenta i rozpoczęło działalność jako Społeczny Zakład Opieki Hospicyjnej im. ks. prał. Andrzeja Tokarzewskiego.
Nowy dom
Placówka przy ul. Lipowej dysponuje 12 miejscami dla chorych w hospicjum stacjonarnym, gdzie przyjmowani są chorzy z całej Polski, a jednocześnie opiekuje się nawet 40 osobami w systemie hospicjum domowego, udzielając pomocy w miejscu zamieszkania na terenie powiatu lubartowskiego. To zdecydowanie za mało, jak na potrzeby miasta i regionu, dlatego przed kilku laty rozpoczęła się rozbudowa placówki. W lutym 2023 r. został zatwierdzony projekt architektoniczno-budowlany, a zaledwie rok później nastąpił odbiór stanu surowego zamkniętego. Kolejny rok upłynął na dokończeniu budowy, ale przed parafią i stowarzyszeniem jeszcze wiele prac związanych z wyposażeniem budynku. Znajdzie się w nim więcej miejsca dla chorych, ale też pokoje dla rodzin pragnących czuwać przy swoich bliskich, sale szkoleniowe dla pracowników i wolontariuszy oraz kaplica.
Bezcenne wsparcie
Opieka udzielana w Hospicjum św. Anny w Lubartowie jest bezpłatna. Finansowanie uzyskiwane jest w ramach kontraktu z NFZ, jednak nie pokrywa rzeczywistych kosztów utrzymania. Dodatkowe źródła to: odpis 1,5% podatku (KRS 0000229422), akcje charytatywne (np. „Pola Nadziei”), a także zbiórki parafialne oraz indywidualne wpłaty od darczyńców. To właśnie dzięki wsparciu przez grono życzliwych osób możliwe jest sprawne funkcjonowanie placówki. Wrażliwi na potrzeby bliźniego ofiarodawcy przekazują za pośrednictwem hospicjum terminalnie chorym i ich rodzinom środki finansowe, ale też swój czas i bezcenną modlitwę. Wolontariat, do którego może dołączyć każdy, kto ma pragnienie niesienia pomocy i radości osobom znajdującym się w wyjątkowo trudnej sytuacji, zajmuje się organizacją zbiórek, ale też pomocą przy pracach w hospicjum czy spędzaniem czasu z chorymi. – Dobrą formą pomocy może się okazać opowiadanie innym o opiece hospicyjnej, bo, być może, ktoś sam potrzebuje pomocy, a może chciałby wesprzeć takie dzieło – mówi ks. Andrzej Juźko. Jak zapewnia, każde życzliwe słowo i każdy grosz zostaną hojnie wynagrodzone wdzięcznością i modlitwą.