Reklama

Wiadomości

Karski w Białym Domu

Franklin D. Roosevelt i Jan Karski w 1943 roku.

Materiały Wydawnictwa Insignis

Franklin D. Roosevelt i Jan Karski w 1943 roku.

Minęło właśnie siedemdziesiąt pięć lat od bezprecedensowego wydarzenia historycznego. 28 lipca 1943 roku Jan Karski emisariusz polskiego Państwa Podziemnego i Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Wychodźstwie osobiście raportował prezydentowi Stanów Zjednoczonych Franklinowi Delano Rooseveltowi, który zaprosił go do Białego Domu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Karski dodawał, że Roosevelt powiedział wręcz, że wobec Stalina trzeba będzie w kwestii granic wschodnich iść na ustępstwa i „miejmy nadzieję, że nie zażąda zbyt dużo”. Ten znamienny fragment nie został w reporcie umieszczony.

Ciechanowski słysząc Roosevelta wysuwa tezę, że jedynie mocna postawa Ameryki wobec Rosji opamięta Stalina i znacznie osłabi apetyty rosyjskie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- No tak, ale na wojnę z Rosją nas nie stać – odpowiada natychmiast amerykański prezydent.

Karski uznał, że ta wypowiedź w zasadzie była odpowiedzią na wszystkie prośby w sprawach Polski.

Ambasador nie składał broni: „Powtarzam, Panie Prezydencie, co już poprzednio Panu mówiłem, i błagam, by Pan Prezydent to zechciał przyjąć jako pewnik. Sowiety zawsze starać się będą dać Panu Prezydentowi wrażenie, że są gotowi na wszystko dla uzyskania swych celów terytorialnych. Jest to taktyka bluffu, bo nigdy nie zaryzykują wojny o nie z Anglią i Ameryką”.

- Osobiście podzielam Pańskie zdanie i zapamiętam je - Gospodarz Białego Domu zamknął temat.

Wyłonił się temat działalności organizacji sowieckich i komunistycznych w okupowanej Polsce szybko podchwycony przez Roosevelta.

Przytoczmy odpowiedź Karskiego: „Spotkałem za granicą w pewnych kołach angielskich, a nawet muszę powiedzieć, że i u niektórych Polaków, opinię, że społeczeństwo polskie nie chce stosunków z Rosją, że nienawidzimy Rosję itp. Jest to absolutnie nieścisłe. Opinia publiczna w Kraju, a przede wszystkim nasze władze podziemne, zdają sobie sprawę z tego, jak pożyteczne byłyby dobre stosunki sąsiedzkie z Rosją; pożyteczne zarówno dla nas, jak i dla Rosji, oraz pokoju w Europie. My rozumiemy, że nie zmienimy poza tym naszego położenia geograficznego, i że nie możemy mieć złych stosunków i z Niemcami, i z Rosją.

Działalność jednak agentur sowieckich na ziemiach polskich jest sprzeczna z duchem paktu polsko-sowieckiego i nielojalna wobec Narodu Polskiego. Patrzymy na to i z niepokojem, i jest to dla nas bolesne (painful). Władze moje próbowały wielokroć dojść do porozumienia z tymi organizacjami – przekona się jednak Pan Prezydent, jakie to jest trudne.

Reklama

Jest kilka komórek organizacyjnych, których ośrodki dyspozycji są poza Narodem Polskim w ruchu podziemnym na terenie Polski. Każda z nich ma inną nazwę, wszystkie działają pozornie niezależnie od siebie, każda ma inne metody.

Pierwsza: Partyzanckie oddziały sowieckie operują przede wszystkim na tych

terenach, które zajęła Rosja we wrześniu 1939 r. Charakterystyczny jest jeden wyjątek: działają także w tych powiatach, które były zajęte przez Czerwoną Armię we wrześniu 1939 r. i które na podstawie paktu Ribbentrop–Mołotow armia sowiecka opuściła. Dowodzone są wyłącznie przez oficerów i politruków przysłanych z Rosji. Widocznie, jak przypuszczamy, Stalin nie ufa żadnemu oficerowi sowieckiemu, który dostał się do niewoli niemieckiej. Oddziały te ukrywają się w lasach, w błotach. Konfiskują ludności polskiej żywność, odzież, narzędzia, prowokują straszliwe represje na Polakach. My rozumiemy, że jeżeli są na tych terenach, to muszą mieć odzież i żywność, i muszą je brać od ludności miejscowej. Nie bierze się im tego za złe. Co jest jednak trudne do zrozumienia, to fakt, iż demonstracyjnie, świadomie prowokują oni represje Niemców na Polakach, oczyszczając jak gdyby te tereny rękami niemieckimi z aktywnego elementu polskiego.

Wchodzi oddział partyzancki do wsi, śpiewa, demonstruje, bierze co potrzeba, wycofuje się do lasów. Po pewnym czasie przychodzą Niemcy i palą całą wieś, ze wszystkim co w niej żyje – ludźmi, końmi, krowami, psami, kotami – jako karę i ostrzeżenie za współpracę z komunizmem.

Reklama

[…]

Oddziały te robią propagandę: ciągle nawołują ludność polską – nie wierzcie waszemu Rządowi, nie wierzcie waszym władzom podziemnym, to są agenci niemieccy, chcą zaprzedać Polskę Niemcom, itp. głupstwa (stupid things).

Komendant Armii Krajowej nawiązywał z nimi kontakty i wyrażał chęć współpracy. Różne jednak były punkty widzenia.

Punkt widzenia Komendanta: Ustalono w pakcie polsko-rosyjskim, że armia polska formowana w Rosji będzie działała samodzielnie, ale operacyjnie będzie pod rozkazami Sztabu Głównego Armii Czerwonej. Wy działacie na ziemiach polskich, gdzie ja jestem Komendantem Głównym. Działajcie samodzielnie, ale operacyjnie jesteście mnie podporządkowani, tak jak wszystkie inne organizacje bojowe wszystkich ośrodków politycznych Polski.

Ich punkt widzenia: Nie, nie możemy się na to zgodzić, my mamy własne władze.”

Słuchający bardzo uważnie i stale potakujący prezydent, pyta: Czy są silni?

Karski:

„O to samo pytał mnie Generał Sikorski i wszyscy członkowie Rządu, i wielu najwybitniejszych Anglików. Przede wszystkim trudno jest dokładnie Komendantowi określić ich siłę, ponieważ siłę oddziału wojskowego ocenia się w walce. Ponieważ oni nie walczą, natomiast chowają się i przygotowują na przyszłość, jest to trudne. W przybliżeniu określa się ich na parę czy kilka tysięcy. Komendant mógłby ich zlikwidować. Znamy teren, potrafilibyśmy nie przebierać w środkach, możliwości jest dużo. Nie zrobi się jednak niczego bez rozkazu Rządu. Trudno sobie wyobrazić, jak ludzie w Kraju są czuli na to, ażeby w żadnym wypadku, szczególnie w stosunkach polsko-rosyjskich, w niczym nie zaszkodzić Rządowi, nie skomplikować jego polityki, nie dostarczyć argumentu nieprzyjaznej nam propagandzie.

Podziel się:

Oceń:

2018-08-16 14:54

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Jak przypisano Janowi Karskiemu "polski obóz śmierci"?

Jan Karski na terenie muzeum obozy zagłady w Bełżcu  w czasie zdjęć do  filmu „Moja misja”  Waldemara Piaseckiego i Michała Fajbusiewicza

Archiwum

Jan Karski na terenie muzeum obozy zagłady w Bełżcu w czasie zdjęć do filmu „Moja misja” Waldemara Piaseckiego i Michała Fajbusiewicza

Odkrycie Jacka Gancarsona

Więcej ...

Bóg daje nam miłość, wolność i nieskończenie więcej

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 14, 1-6.

Więcej ...

Hiszpania: Caritas pomogła znaleźć pracę 70 tys. bezrobotnym w 2023 roku

2024-04-26 19:05

Adobe.Stock.pl

W 2023 roku Caritas pomogła 70 tys. bezrobotnych znaleźć zatrudnienie, wynika z szacunków kierownictwa tej organizacji. Zgodnie z jej danymi w ubiegłym roku Caritas na rozwijanie programów wsparcia zatrudnienia wydała 136,8 mln euro, czyli o 16,4 proc. więcej w porównaniu z rokiem poprzednim.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Kościół

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Watykan: Msza św. w 10. rocznicę kanonizacji Jana Pawła...

Kościół

Watykan: Msza św. w 10. rocznicę kanonizacji Jana Pawła...

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Wiara

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!