Reklama

Duchowość

#Odkupieni: Powoli wrastaliśmy w nasz krzyż

Mój krzyż, nasz krzyż, wszedł w nasze życie niespodziewanie, nieproszony, na początku naszej wspólnej drogi małżeństwa, kiedy uważałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie i nic nie może mi w tym przeszkodzić. Moim największym marzeniem było być matką, mieć liczną rodzinę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy Łucja skończyła cztery miesiące, wiedzieliśmy już na pewno, że jest tak samo chora jak nasz pierwszy syn. Niedługo po badaniach dowiedzieliśmy się, że to ciężka choroba genetyczna i nie mamy już szans na zdrowe dziecko. „A właściwie macie takie szanse jak wygrana w totolotka” – dodał lekarz. Ta próba była najbardziej bolesna, nie miałam siły podnieść się z tego upadku, cierpiałam tak bardzo, że nawet nie byłam w stanie modlić się ani kłócić z moim Stwórcą.

Byłam przekonana, że On nie interesuje się nami, a może jest zazdrosny, że chcemy być szczęśliwi i żyć normalnie, tak jak żyją inne rodziny. Tylko Cyrenejczyk, mój mąż na dobre i na złe, wspierał mnie, jak mógł, chociaż sam cierpiał nie mniej niż ja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czuwaliśmy przy naszej Łucji, a ona ciągle chorowała, łapała wszystkie infekcje, chociaż była trochę silniejsza od Łukasza i mniej płakała. Powoli wrastaliśmy w nasz krzyż, a on dopasowywał się do naszej rodziny. Łucja była ulubienicą taty, kochał ją ponad wszystko, każdą wolną chwilę jej poświęcał, brał ją na ręce i tulił.

Ona nigdy świadomie nie odwzajemniła naszych uczuć – bardzo cierpiałam z tego powodu. Jej rozwój psychiczny na zawsze został na etapie dwumiesięcznego niemowlęcia. A jednak powoli nauczyliśmy się dostrzegać jej zadowolenie; czasem, kiedy była spokojna, potrafiła wydawać radosne odgłosy, a na jej ślicznej twarzyczce odbijało się zadowolenie. Słyszała też dźwięki, z biegiem lat zaobserwowaliśmy, że rozróżnia głos taty, kiedy przychodził z pracy i pierwsze kroki kierował do niej. Widzieć jej zadowolenie – to była dla nas największa radość i nagroda.

Teraz, kiedy już w pewnym sensie pogodziliśmy się z naszym cierpieniem, największym krzyżem była świadomość, że nie mamy szans na zdrowe dziecko. Przez wiele lat nie docierało do mnie, nie godziłam się z tym, że w przyszłości będziemy mieć tylko jedno dziecko – jedynaka Tomka.

Podziel się cytatem

Reklama

Zaczęłam myśleć o adopcji, układałam plan, ale widziałam, że mój mąż nie jest na to gotowy. On kochał swoją Łucję i Tomka i nie czuł takiej potrzeby, nie przeżywał pustki jak ja. A moje macierzyństwo wciąż było niezrealizowane. Postanowiłam poczekać, aż mąż dojrzeje do podjęcia tematu adopcji. Niedługo czekałam, sprawa sama się rozwiązała.

Reklama

Zdając sobie sprawę, że nie mogę mieć więcej dzieci, po dwóch latach spodziewałam się kolejnego dziecka, nieplanowanego! Przecież ja nie mam szans na zdrowe dziecko! Znowu bardzo cierpiałam, nie wiedziałam, co teraz będzie, jak sobie poradzimy, nie wierzyłam już, że mogłabym urodzić zdrowe dziecko, nikt nie wierzył. Podczas pierwszej wizyty lekarz powiedział mi: „Chyba Pani nie urodzi tego dziecka?!”.

Reklama

Płakałam i prosiłam Boga, aby zabrał mnie razem z dzieckiem, nie chciało mi się żyć, wzbudzałam wśród ludzi litość i sensację. Zamknęłam się w domu. Nie mogłam pojąć ani sobie wyobrazić, jak damy radę z dwójką tak chorych dzieci, skoro już teraz jest ciężko. Czasem jednak myślałam, że może Stwórca ulituje się nad nami i będziemy mogli cieszyć się zdrowym dzieckiem, przychodziły lepsze dni i przychodziła nadzieja. „Gdybym urodziła bliźniaki – próbowałam negocjować z Bogiem – może przynajmniej jeden z nich byłby zdrowy”.

Podzieliłam się tą myślą z moją mamą, a ona zganiła mnie za takie marzenia. – Córeczko, co ty mówisz, jeszcze chciałabyś bliźniaki? – powiedziała ze zdumieniem. Cierpiała razem z nami, nie mogła patrzeć na nasz ból.

Podziel się cytatem

Reklama

Tego roku było piękne, ciepłe lato. W ogrodzie kwitło mnóstwo kwiatów i warzyw, a ja czekałam na rozwiązanie. Pierwszego lipca urodziłam synka Dominika. Wstąpiła we mnie nadzieja, wierzyłam, że tym razem będzie dobrze, ale to, czego tak bardzo pragnęłam, trwało krótko. Na drugi dzień lekarz poprosił mnie do gabinetu i powiedział: – Po co Pani urodziła to dziecko? Jest tak samo chore jak jego siostra.

Reklama

Jak bardzo zabolały takie słowa lekarza. Poczułam ogromną pustkę, samotność, sytuację bez wyjścia. Czułam, że jestem wyrodną matką, nie zasługuję na radość z macierzyństwa, nadzieja definitywnie została mi odebrana. Nie chciałam wracać ze szpitala do domu. „Zawiodłam całą rodzinę, wszyscy przeze mnie cierpią – mówiłam sobie. – Zawiodłam też Tomka, mojego synka, obiecałam mu, że będzie miał się z kim bawić, biegać. Do tej pory próbował ze swoją siostrą Łucją, ale nigdy nie odpowiadała na jego próby kontaktu.

Boże, zabierz mnie razem z dzieckiem, nie chcę trzeci raz wracać do domu bez radości, z ciężarem, który jest ponad moje, nasze siły, przecież sobie nie poradzimy”. Wydawało mi się, że Bóg nie słucha moich jęków, jest obojętny na nasze cierpienia, że nie może zajmować się taką nędzą jak ja.

Myślałam, że oszaleję z bólu, bezradności, ale nie oszalałam, musiałam wracać do domu, tam czekało na mnie dwoje starszych dzieci. Tomek tęsknił i czekał, kiedy wrócę z braciszkiem.

Podziel się cytatem

Reklama

Dominik ciągle płakał, chorował, był wiotki i bardzo przypominał swojego nieżyjącego starszego brata. Nie miałam czasu na rozpacz i płacz, pracowałam ponad siły, bałam się każdego dnia – czy sobie poradzę, czy dam radę. Kiedy mąż wracał z pracy, czułam się bezpieczniejsza, mogłam liczyć na jego pomoc. Siedzieliśmy do późna w nocy, bo dzieci były niespokojne, najlepiej czuły się przytulone do rodziców. Maż trzymał Łucję, a ja Dominika, teraz mieliśmy każdy swoje dziecko, a Tomek był „nasz wspólny”.

Reklama

Teraz wspominam ten czas jako darowany dla nas, małżonków, wtedy najwięcej rozmawialiśmy ze sobą, płakaliśmy, pocieszaliśmy się. Naszym częstym tematem było pytanie, dlaczego nasza rodzina jest taka naznaczona albo wyróżniona, tak bardzo różna od tej, o jakiej marzyłam.

Kiedy mąż był w pracy, a dzieci czuły się lepiej, siadywałam z nimi na wielkim fotelu. Trzymając je na kolanach, mogłam odmawiać Różaniec, małe paluszki Dominika służyły jako paciorki.

Podziel się:

Oceń:

2020-03-02 12:03

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Abp Paglia: trzeba ulżyć w cierpieniu a nie wprowadzać eutanazję

„Nie należy wznosić murów w batalii ideologicznej dotyczącej podstawowych problemów życia Potrzebne jest prawo podzielane przez wszystkich, łączące świat laicki i świat ludzi wierzących.” – podkreśla abp Vincenzo Paglia. Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia zabrał głos w kontekście zbierania we Włoszech podpisów w sprawie przeprowadzenia referendum nt. eutanazji. W ciągu kilku tygodni pod tym postulatem podpisało się 750 tys. Włochów.

Więcej ...

Jak będzie przebiegał Synod Archidiecezji Wrocławskiej?

2024-05-18 14:02
Do włączenia się w synod diecezjalny jest zaproszony każdy i każda z nas, świeccy i duchowni

Magdalena Lewandowska/Niedziela

Do włączenia się w synod diecezjalny jest zaproszony każdy i każda z nas, świeccy i duchowni

Dla wiernych Archidiecezji Wrocławskiej nadchodzi okazja, aby mieć wpływ na kształt lokalnego Kościoła. 19 maja rozpocznie się II Synod Archidiecezji Wrocławskiej i jest do niego zaproszony każdy, komu leży na sercu dobro Kościoła. Spotkania presynodalne pokazały, że potencjał zarówno wśród świeckich jak i duchownych do wzajemnej współpracy jest, a rozpoczynający się synod ma stać się wzmocnieniem tej więzi i nadaniem kierunku, którym chce prowadzić Kościół wrocławski Duch Święty.

Więcej ...

Kłamstwo imigracyjne

2024-05-18 16:35

Adobe.Stock

To przykład swoistej schizofrenii politycznej, gdy rząd na forum Rady Unii Europejskiej głosuje przeciw paktowi imigracyjnemu, a następnie… jego premier obwieszcza, że będziemy beneficjentem regulacji, przeciwko której rząd głosował! Albo więc pan premier robi dobrą minę do złej gry albo nie wiedział ,co głosował.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród...

Historia

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród...

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

Wiara

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela